sobota, 26 października 2013

ROZDZIAŁ VI

Tak, powiedziałam to zdanie. To, co dotychczas wydawało mi się nierealne, stało się faktem, rzeczywistością. Znowu miałam ochotę się rozpłakać, ale zacisnęłam zęby i nie pozwoliłam się ponieść emocjom.
-Proszę chwilę poczekać, przyjdę z funkcjonariuszką... - powiedział zmieszany policjant, po czym wycofał się i zniknął w drzwiach za nim.
Rzuciłam plecak na podłogę i ciężko opadłam na drewniane krzesło. Chciałam się zamknąć w sobie, odpłynąć, zapomnieć o tym wszystkim, ale póki co nie mogłam sobie na to pozwolić. Zapomnę jak ten gwałciciel będzie siedział już za kratkami, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że nie dam rady, że zawsze będę pamiętała. Podejrzewałam, że przez to, co się wydarzyło, będę patrzyła na mężczyzn z obawami, będę się każdego bała, nienawidziła. Wiedziałam, że przez kilka miesięcy nie dam rady się z nikim związać, nie byłam na to gotowa, mój stan psychiczny na to nie pozwalał.
Usłyszałam cichy stukot obcasów, więc podniosłam głowę. Korytarzem szła policjantka w średnim wieku. Miała brązowe włosy upięte w kok, a za okularami przypatrywały mi się bystre, brązowe oczy. Na twarzy miała prawie że niewidoczne zmarszczki, pewnie dobre geny miała po przodkach, że pomimo średniego wieku prawie w ogóle nie posiadała zmarszczek.
-Dzień dobry - powiedziała miłym, serdecznym głosem. - Czy mogłaby pani wziąć swoje rzeczy, aby przejść do pokoju obok?
-Nie ma sprawy - zarzuciłam plecak na plecy i poszłam za kobietą w stronę drzwi, do których udał się policjant po nią.
Weszłyśmy do kolejnego korytarza, a następnie do pokoju, który był za drugimi drzwiami po prawej stronie holu. Pomieszczenie było małe, ale bardzo przytulne. Pośrodku znajdował się stół, pod ścianą, obok drzwi,  była brązowa sofa, a pod oknem stał wygodny brązowy fotel do kompletu. Z boku był kredens, na którym znajdował się czajnik, kubki oraz kawa i herbata. Okna zasłaniały schludne firanki. Na stole leżał niewielki obrusik, na którym stał wazon z sztucznymi kwiatami.
-Proszę, usiądź na kanapie - uśmiechnęła się do mnie lekko policjanta.
Usiadłam. Ona usiadła naprzeciwko, na fotelu. Położyłam plecak obok kanapy.
-Nazywam się Veronica, mów mi po imieniu - przedstawiła się.
-Dziękuję. Ja jestem Mary.
-Więc co się właściwie stało? Opowiedz ze szczegółami, to ważne. Pozwól, że wyjmę dyktafon i nagram tą rozmowę, dobrze? - powiedziała, stawiając na stole niewielkie urządzenie służące do rejestrowania rozmów.
-Nie ma sprawy - zgodziłam się i zaczęłam swoją opowieść.
Opowiedziałam wszystko ze szczegółami. Mówiłam bezbarwnym tonem, czułam się, jakby mnie tak naprawdę tutaj nie było, jakbym była obca we własnym ciele. Wzrok głównie miałam skierowany na kolana, czasami tylko zerkałam na Veronicę, która za każdym razem lekko się do mnie uśmiechała, dając jakby odwagi, abym dalej mówiła. Podczas tych krótkich spojrzeń na nią zauważyłam, że nie jest niczym zdzwiona ani zszokowana - pewnie już sporo takich zgłoszeń przyjęła. Wtedy też dotarło do mnie, że gwałty to częsty przypadek, a my, sądząc, że przecież nas to nigdy nie spotka, nie chronimy się przed nim. W jakim ja błędzie byłam, wsiadając do auta Edwarda, że nic mi się nie stanie! Już prędzej myślałam, że mnie zabije, ale żeby zgwałcić? Na chwilę przerwałam opowiadanie, coby trochę ochłonąć.
-Naleję Ci wody, chcesz? - zaproponowała Veronica.
-Bardzo chętnie.
Podeszła do kredensu, wzięła kubek, nalała do niego wody i wróciła do mnie, stawiając naczynie przede mną. Podziękowałam, chwyciłam szklankę w obie ręce i powoli przełknęłam kilka łyków. Dopiero teraz zorientowałam się, że od rana niczego nie piłam i nie jadłam, mimo to nie odczuwałam głodu, a pragnienie właśnie zaspokoiłam. Odstawiłam pusty kubek na stół i kontynuowałam opowiadanie.
Kiedy skończyłam, kobieta wyłączyła dyktafon i schowała go do torebki.
-Dziękuję, tyle nam wystarczy. Rzadko mamy takie przypadki, kiedy poszkodowana tak opisowo nam wszystko opowiada - poinformowała mnie.
-Mam dobrą pamięć, a wątpię, żeby akurat to wydarzenie wymazało mi się z pamięci.
-Rozumiem Cię doskonale, sama byłam parę razy zgwałcona, w dzieciństwie..
Spojrzałam na nią. Nie sądziłam, że Veronica, która na mnie patrzyła jakby matczynym wzrokiem, miała tak koszmarne dzieciństwo. Nie wyglądała na taką.
-Widzisz, jestem dobrym przypadkiem na to, że pomimo tak traumatycznych przejść można sobie ułożyć życie. Jestem matką 2 dzieci, mam kochającego męża, a w przyszłym roku przyjdzie na świat pierwszy wnuczek, Harry.
-Gratuluję - uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego dnia. Może jest nadzieja, ze moje dalsze życie ma jednak sens?
-Dziękuję. Pozwól, że Cię zabiorę teraz do przychodni obok komisariatu.
-Po co?
-Wiesz, trzeba pobrać próbki spermy, skoro mówisz, że nadal masz ją na udach.
Zarumieniłam się lekko, że zadałam tak głupie pytanie. Nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową, że rozumiem. Wstałam, założyłam plecak i wyszłam razem z Veronicą na podwórze. Przeszłyśmy szybkim krokiem 20 metrów i znalazłyśmy się na tyłach przychodni lekarskiej. Kobieta stanęła przed białymi drzwiami i zapukała.
-Proszę! - odpowiedziała jakaś kobieta, która znajdowała się w gabinecie.
Veronica otworzyła drzwi i weszłyśmy do pomieszczenia. Od razu poznałam, że trafiłam do gabinetu ginekologicznego, gdyż za zasłoną stało krzesło do badań. Po prawej stronie było biurko, za którym siedziała młoda kobieta, około 30 lat miała. Blond włosy były upięte w kok. Nosiła biały fartuch lekarski oraz szpitalne buty. Była mała i bardzo zgrabna, co sprawiło, że bardzo mi się spodobała.
-Witaj, Veronico, kolejny gwałt? - zapytała się, spoglądając na mnie smutnie.
-Tak, Nicolette, kolejna ofiara. Ja już nie wiem co robić, aby chociaż trochę je zminimalizować. A one tylko wzrastają! - westchnęła policjantka.
-Jak masz na imię? - zwróciła się do mnie lekarka.
-Mary.
-Więc, droga Mary, idź tam za parawan proszę i rozbierz się od pasa w dół, jak będziesz gotowa to zawołaj mnie.
_____
Mam mniej więcej zarys, co będzie się działo przez cały pobyt Mary w Los Angeles (jakieś 20-30 rozdziałów planuję na ten wątek, może wyjdzie mniej, może więcej, nie wiem, okaże się jak zacznę pisać). I naprawdę prosiłabym o czytelników o jakieś komentarze, sugestie, cokolwiek, to wiele znaczy dla pisarza. Nie zajmie wam to dużo czasu, a mnie będzie motywowało do dalszego pisania i częstszego dodawania nowych rozdziałów.
Może ten rozdział nie jest jakiś ekstra, ale musiał być, nie mogłam od razu przeskoczyć do LA ;) Nic się nie dzieje, teraz będą głównie tego typu rozdziały, kiedy żadna akcja nie będzie się toczyła, mam nadzieję, że jednak nie opuścicie mnie z nudów.

4 komentarze:

  1. Ja Cię na pewno nie opuszczę, bo to opowiadanie mi się cholernie podoba :) Dziękuję, ze informujesz mnie na tt o nowych rozdziałach :3 + zapraszam do mnie ;) http://i-just-lost-control.blogspot.com/ @Let_Me_Fuck_You

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo daje do myślenia ..zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jee! Nie moge sie doczekać następnego rozdziału xD

    + Jeśli możesz to też mnie możesz informować na tt @fuck_logic21

    OdpowiedzUsuń
  4. Straaasznie smutne mi się wydaje to opowiadanie... takie... no... aż sama czuję się przygnębiona. :(

    @NicoleHour
    http://one-touch-of-heaven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń